środa, 30 stycznia 2013

Światy ze snów.

Dzisiejsza noc, jak kilka poprzednich, była owocna.

Jechałem autobusem. Niezmącony spokój  został zachwiany przez awanturującego się mężczyznę. Miał koło 20 lat i był dobrze zbudowany. Przeszkadzało mu wszystko, od opóźnienia po pogodę. Nie wahał się przed podzieleniem się z całym światem swoim humorem. W końcu jego 'target' uległ zmianie. Stwierdził najwidoczniej, iż kierowca winny jest złu całego świata. Nie minęło wiele czasu, gdy nasz główno-prowadzący zatrzymał autobus i zabrał jegomościa na zewnątrz w celu rozmowy. Sytuacja była komiczna. Gość wyszedł, kierowca wrócił szybko do kabiny i zamknął mu drzwi przed nosem. Ruszyliśmy z miejsca a nasz delikwent dopiero trybił co właśnie się stało.
Część załogi trafiły nagle wyrzuty sumienia, choć uważam, że czyn jest godny naśladowania. Gdy kapitan wyczuł złe nastroje załogi, zaczął prawić monolog o zachowaniu tamtej osoby. Oczerniał ją na prawo i lewo oraz wyciągał najgorsze cechy takich osobników na światło dzienne. Jego wypowiedź była tak ostra, iż pasażerowie zaczęli odczuwać niechęć wobec kierowcy. Mimo to ostatnie zdanie zmieniło wszystko. Jak to w snach bywa, nie było ono typową wypowiedzią a raczej przekazem pewnych uczuć i myśli. Kierowca powiedział nam (zacytować nie mogę bo jak mówię, nie było to w formie słów) iż jegomość ten jest osobą zgorzkniałą z powodu otaczającego go świata i ludzi oraz jego samotności na co dzień, oraz zalecił nam kontakt z nim. Jako że wszyscy jakimś cudem znali go osobiście, otrzymali piękne instrukcje, jak zmienić życie tego człowieka na lepsze. Zachowanie ludzi w autobusie, z buntowniczego zmieniło się w mgnieniu oka na życzliwe i pełne zrozumienia.

W następnym świecie wcieliłem się w obcą osobę. Miałem obce ciało, myśli oraz przyjaciół. Nic co mnie otaczało nie przypominało tego, co znam. Jechałem do szkoły w rodzaju akademika. Było to na wsi, z dala od zabudowań. W jakiś dziwny sposób klimat tego miejsca przypominał mi japońskie anime o szkołach, choć nie było tam nic w tym klimacie.
Na miejscu dokonaliśmy rytualnego rozpakowania i poczęliśmy zwiedzać szkołę. Oprowadzała nas młoda nauczycielka, która miała niezwykle ostre podejście do spraw nauczania oraz wychowania. Przez całą drogą po salach i miejscach, które wyglądały niczym wzięte z fabryki, postanowiłem zbuntować się przeciwko ideologii owej osoby. Zacząłem wykłócać się o swoje racje w sposób bardzo dyskretny z początku. Niesprawiedliwość tego miejsca popchnęła jednak mnie do bardziej radykalnych rozwiązań - postanowiłem opuścić to miejsce, informując resztę mojej ekipy. Jak się okazało, nasze odejście które obwieściliśmy wszem i wobec okazało się gwoździem do trumny dla szkoły. Nawet oprowadzająca nas jędza strasznie żałowała naszej decyzji, lecz nieubłaganie wytrwaliśmy na swoim. Pomimo tego faktu wiedzieliśmy, że nic się tutaj nie zmieni. Na pożegnanie 'czule' pożegnaliśmy się z kadrą nauczającą i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Ot tyle można sobie przypomnieć ze snów, mając zapisane to i owo po przebudzeniu. Ja zapisuję w telefonie za pomocą klawiatury swype z auto uzupełnieniem, dlatego efekty są nieco... dziwne.  W moim wypadku, znalazłem na telefonie rano taką notkę: "Autobus i debil Szkloła ii księżycowy łks n sąd uczgycielka ib proteście". Chyba jednak lepiej korzystać z zeszytu...


piątek, 11 stycznia 2013

Fascynacja Tai Chi

Tai Chi (inaczej Taiji) to jedna z kilku głównych sztuk walki, której korzenie sięgają XII wieku n.e. Początkowo sztuka ta nie posiadała swojej nazwy, była wyłącznie dziedziną rozwijaną przez kilka rodzin w sekrecie przed innymi. Z czasem, w raz z rozwojem bardziej pokojowego społeczeństwa oraz z większą otwartością do świata, poszczególne style Tai Chi zostały przedstawione ludziom.
Co wyróżnia Tai Chi na tle innych sztuk, to między innymi szybkość(a raczej powolność) wykonywania ruchów, skupienie się na oddechu oraz duży potencjał leczniczy. Wierzy się, iż Tai Chi pozwala na gromadzenie i wykorzystywanie mistycznej mocy Chi (zwanej inaczej Qi) zawartej w ludzkim organizmie. Cechą charakterystyczną szkoły jest kompletny brak biegów, skoków i innych dynamicznych ruchów zarówno podczas ćwiczenia jak i w zastosowaniu w samoobronie. Taiji przyczyniło się do rozwoju czysto leczniczej techniki "chińskiej jogi" zwanej Qigong, która jest jego jeszcze bardziej pokojową wersją.
Skąd moje zainteresowanie tą sztuką? I dlaczego nie wolę spróbować dynamicznego i popularnego kung fu bądź szalenie niebezpiecznego wushu?
Przede wszystkim patrzę wpierw na aspekt zdrowotny. O ile każda forma ruchu sprzyja zdrowemu prowadzeniu się, o tyle Taiji słynie ze swoich zbawiennych właściwości, do których daleko innym, bardziej bojowym sztukom. Kolejny ważny element mojego wyboru dotyczy przygotowania do nauki. Ucząc się Taiji oraz Qigong nie trzeba być specjalnie sprawnym bądź rozciągniętym. O ile sprawności i wytrzymałości mam w nadmiarze, to wciąż brakuje mi nieco zakresu ruchowego, wymaganego do bez kontuzyjnej nauki bardzo dynamicznych technik. Po trzecie sądzę, że zastosowanie ruchów Tai Chi z inną z moich pasji - tańcem ognia - pozwoli mi na odświeżenie, jeśli nie zrewolucjonizowanie, dziedziny teatru ognia. Jak dotąd przeszukując Internet nie znalazłem nikogo, kto połączył by te dwie rzeczy w jedną, sprawną całość. Wszechstronność Taiji idealnie wpasowuje się w ten szablon. Prócz technik bez broni, istnieją również techniki z użyciem kija, mieczy, wachlarzy oraz kuli czyli podstawowych sprzętów tancerza ognia.
Wszystkim zainteresowanym polecam zapoznanie się głębiej z tym zagadnieniem. Osobiście zaczynam od nauki podstawowych 24 form Tai Chi szkoły "Yang", bez broni. Polecam!

Koktajl "Biały Banan"

Dziś mój niedawny przepis na ciekawy i jak zwykle kaloryczny koktajl o wielce oryginalnej nazwie "Biały Banan". Testowany na ludziach.

Składniki na ~2 porcje:
  • szklanka  mleka
  • tabliczka białej czekolady Milka
  • dwa dojrzałe banany
Opcjonalnie:
  • łyżka zmielonego imbiru
  • szczypta cynamonu
Tabliczkę czekolady rozpuszczamy w odrobinie mleka, staramy się nie zagotować go. Po całkowitym rozpuszczeniu pozostawiamy do przestygnięcia.
Do blendera wrzucamy dwa banany, najlepiej pokrojone. Miksujemy aż uzyskamy w miarę jednolitą masę bez większych części. Dodajemy roztopioną czekoladę oraz mleko i ponownie miksujemy aż do zmieszania składników. Dla zaostrzenia smaku możemy dodać płaską łyżeczkę imbiru. Przelewamy koktajl do wysokich szklanek, możemy go udekorować szczyptą cynamonu.

Porady:
Jeśli zależy nam na tym, aby koktajl był dobrze schłodzony, przed przygotowaniem wszystkie składniki wkładamy na chwilę do zamrażalnika. Tylko z głową, nie chcemy aby mleko zamarzło ;) Ponadto dzięki temu nie będziemy musieli długo czekać na przechłodzenie czekolady, po prostu zmieszamy ją z zimnymi składnikami.


Koktajl jest raczej słodki więc najlepiej smakuje schłodzony. Możecie dowolnie eksperymentować ze zmianą składników oraz ich ilości. Jeśli wyjdzie wam coś ciekawego, dajcie znać!

czwartek, 10 stycznia 2013

Przywitanie

Witam,
Naszła mnie dziś chęć na założenie bloga. Ot takiego sobie. Zainspirowało mnie stwierdzenie kolejnej osoby, iż jestem renesansowym humanistą.Czas się przekonać, czy zasłużyłem sobie na ten tytuł.
Nie liczę na zbytnią popularność, zwłaszcza z początku. Nie posiadam również "targetu" ani grupy docelowej, do której mają trafić zamieszczane tutaj informacje. Ot zobaczymy co się tutaj znajdzie i kto tutaj zawita.

Czego możecie się spodziewać?
  • zagadnień związanych z programowaniem, głównie w technologii c#
  • kulinarnych eksperymentów w postaci oryginalnych deserów i koktajli
  • moich doświadczeń w zgłębianiu sztuk tai chi, qigong oraz wushu
  • recenzji ciekawych filmów, książek i gier "o których głośno" bądź "nic nie wiadomo"
  • inspiracji na sesje rpg i larpy
  • opisów moich onironautycznych doświadczeń związanych ze zwykłym jak i świadomym śnieniem
  • ciekawych pomysłów do zastosowania w sztuce tańca z ogniem
  • przepisów na preparaty medycyny naturalnej w tym artykuły o ziołolecznictwie
  • krótkich opowiadań które gdzieś i kiedyś w głowie mi zalęgły
Enjoy or gtfo :)